Kochani, nie wiem jak Wy, ale ja spodziewałam się dziś zwykłego, zapracowanego dnia, którego jedyną atrakcją miała być gęsta mgła ograniczająca widoczność do minimum. Okazało się jednak, że to nie była zwykła mgła, która tak po prostu spowiła świat, ale magiczna, mleczna mgiełka, która sprowadziła do mnie Mikołaja. Pan listonosz, który został jego wcieleniem na rok 2012, przyniósł dziś prezenty. I tak oto była dziś u mnie Gwiazdka. ^^
W cudnym handmade'owym pudełeczku...
...przybyła do mnie we własnej osobie sama księżniczka Anna...
...którą w podróż w nieznane do ślężańskiej krainy w klejnoty koronne i wszystko, co najprawdziwszej, nowoczesnej, współczesnej pannie z dobrego domu do życia i szczęścia niezbędne zaopatrzyła nasza królowa Izabela wspaniałomyślnie panująca w krainie Igły i Nitki. Mej skromnej osobie, która zaszczytem dozgonnego towarzystwa księżniczki Anny, została zaszczycona, łzy szczęścia ciurkiem się polały. Niczym nie zasłużona niespodzianka sprawiła przeogromną radość i stała się najcieplejszym promyczkiem pochmurnego dnia. W wyprawce księżniczki przybyła góra herbatek, białe serducho wielkie i mięciutkie jak poducha z niebieską wstążeczką, góra kwiatów, w tym boski po prostu kwiatowy naszyjnik, góra serwetek, cudne haftowane podkładeczki z motywem liścia, dwa komplety kolczyków we wszystkich kolorach tęczy, góra kokardek, zestaw foremeczek wraz z proszkiem, które lada dzień zamienią mąkę w ciasteczka, bo chodzą za mną od dłuższego czasu i już mi się śnią po nocach oraz słodka karteczka z psiaczkiem. I tylko jedno pytanie w głowie: "byłaś grzeczna?". No bo jak się tak rozejrzałyśmy po moim pokoju razem z księżniczką, to ogarnął nas cień zwątpienia...
...na łóżku nie było gdzie usiąść...
...na fotelu nie było gdzie usiąść...
...przy stole nie było gdzie usiąść...
Zmęczona i zdziwiona księżniczka przycupnęła w krawieckim niezbędniku, a ja płonęłam ze wstydu, że historia zatoczyła koło do kwadratu i kolejny niezwykły gość ogląda u mnie szczyt bałaganu. Panna Iza wkroczyła jednak do akcji i zaprosiła księżniczkę Annę do siebie na półeczkę i tam wyjaśniła naszej wysokości, skąd to całe wielkie zamieszanie:
Opowiedziała, że u mnie na blogu jest konkurs słoiczkowy, a nagroda główna właśnie się pakowała i już czeka na wysłanie...
...nagrody pocieszenia właśnie się kończyły szyć...
...ostatnie losy właśnie były dopisywane...
...a już w najbliższą niedzielę po południu poznamy szczęśliwców, do których trafią przytulaski. Dzięki Pannie Izie księżniczka zrozumiała, że taki stan mojego pokoju należy do standardów i można się do niego przyzwyczaić, a bałagan tworzy się wczesnym rankiem w 5 minut, kiedy zaczynam czegoś szukać, a składa się przez 5 godzin wieczorem, kiedy chciałabym się już położyć. =)
Kiedy wszystko już sobie wyjaśniłyśmy, wypiłyśmy razem pyszną zieloną herbatkę na powitanie planując najazd na Bystrzycę Kłodzką, skąd księżniczka pochodzi. ^^
Otworzyłyśmy też paczuszkę, która przybyła do małego Szczepanowa z tajemniczych Lipków przy Starych Babicach, gdzie w Rynku mieści się siedziba sklepu AgoHome. (Polecam stronę sklepu - cały wieczór studiowałam kiedyś szukając tam inspiracji - mnóstwo tam cudów i co gorsze wszystko mi się podobało. ^^.) Z ciekawości sprawdziłyśmy, gdzie leży ta niezwykła miejscowość i okazało się, że w gminie Izabelin!!! To rzutem beretu od stolicy, no zobaczcie:
Przypadek? No nie wierzę. =) A w paczuszce białe serduszko z niebieską wstążeczką, tyle że drewniane. Przypadek? No jakby się wszyscy zmówili. ^^
Pluszak to nagroda pocieszenia za udział w konkursie, który zorganizował niedawno blog Magazyn Inspiracji. Zgłosiłam na niego mój pomysł na biurkowy stojak na teczki. Szarik idealnie pasuje do plecaczka:
Zauważyliście, że w obu paczuszkach było coś na czterech łapkach? Tylko nie mówcie, że to też przypadek, bo aż takich nie ma. =)
Dziękuję Izabeli za wspaniałą niespodziankę. Uwielbiam jej pomysły. Zazdroszczę zdolnych paluszków i sprawnej maszyny do szycia. ^^ Już ja sobie porozmawiam z tym Mikołajem. =*
Dziękuję też blogowi Magazyn Inspiracji za pomysłowy konkurs i obdarowanie tak miłymi upominkami wszystkich uczestników. =)
Na blogu lawendowa kuźnia poczęstowałam się dzisiaj psim banerkiem, który skradł mi serducho:
Bo ja kocham takie psiaki, które w genach mają wszystkich ras po trochu, jak mój Tofik:
Tofik radośnie szczerzy kły, bo słyszał od mojego Skowronka, że kolejna szczęśliwa rączka mnie wylosowała i przyleci do nas śliczny ptaszek, który zamieszka w moim twórczym laboratorium wraz z Panną Izą, księżniczką Anną, Szarikiem oraz Marsem, o którym Wam jeszcze nie wspominałam:
Mars ma metr długości od czubka nosa po czubek ogona i był moim zagłówkiem w drodze do Stuttgartu z Wrocławia. Tylko 14 h jazdy autokarem w jedną stronę, a potem drugie tyle po koncercie z powrotem. Uratował mi kark przed wykręceniem. ^^
Tak się ciągle głowię, czy ja zasłużyłam na tyle szczęścia na raz. Dziękuję Wam kochani. Za wszystko. Za to, że jesteście przede wszystkim. Dla Was mój nr 1 ostatnich dni - Grey Revell Gone Gone:
=*
Muszę Ci powiedzieć że choćbym nie wiem jak zepsuty miała humor (tak jak dziś :( ) to zawsze po przeczytaniu Twojego wpisu robi mi się jakoś lżej na duszy. Zdecydowanie dodajesz mi pozytywnej energii Aniu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje posty :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo że ugościłaś Annę :D
A Tofik ma słodziutką mordkę - pokochałam :D
Ściskam mocno
Mnóstwo uśmiechu wywołałaś na mojej twarzy :) Fantastyczny post :) Taki ciepły i bijący pozytywna energią :)
OdpowiedzUsuńAniu jestes wspaniala :)
OdpowiedzUsuńCudne stworzenia zamieszkały u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńa banerek o kundelku SUPER...
hehe takiego "Marsa" i ja mam, tzn moja córcia...ależ frajdę od samego początku z nim ma, zapasy teraz z nim robi ;)
swoim postem uświadomiłaś mi, że u mnie z bałaganem i porządkiem na odwrót niż u Ciebie...ja z rana ogarniam, żeby w ciągu dnia się nacieszyc porządkiem, który nieustannie jest burzony przez córkę, 2 psy i męża ;) po to by wieczorem odpuscic sobie sprzątanie do rana ;) hihi
POZDRAWIAM
Piękne prezenty. Czytałam Twojego posta z zaciekawieniem i uwagą. Pięknie ubrałaś w słowa swoją radość:) Aż miło się robi na sercu po przeczytaniu Twoich słów:)
OdpowiedzUsuńJej, cieszę się, że zechciałaś poczęstować się banerkiem! Całe wieki temu go zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Kochana chyba zapłacisz mandat straży miejskiej za zakłócanie porządku,bo smiałam się tak,że na parterze mnie było słychać,a mieszkam na czwartym pietrze ;) Tildę Anne podziwiałam u Izy,jest śliczna :) Sówki jako nagrody pocieszenia bardzo sympatyczne :)
OdpowiedzUsuńAniu to ja widze ,że musiałaś byc bardzo grzeczna skoro dostalaś tyle slicznych rzeczy.A co do bałaganu nie pzejmuj się ja sprzatam odświętnie.Obecnie ciężko pracuje nad skarbami dla Ciebie i już mnie prawie pod tym wszystkim nie widac ;-D
OdpowiedzUsuń