wtorek, 27 listopada 2012

Kusudama - pierwsze starcie

Kochani, co widzę jakieś papierowe cudo, to mnie rączki swędzą, aby zrobić. Nie inaczej było rok temu z kusudamą. Jak zobaczyłam te obrazki, to złapałam bakcyla:
 
[źródło: tutaj]
 
Nie miałam przesadnych ambicji. Wydawało mi się, że chcę zrobić najprostszą kulkę, a przynajmniej najpopularniejszy jej wzór, który nie wydawał mi się za trudny. I co? I to, czyli klapa:
 
 
Jestem tylko człowiekiem i nie wszystko mi chodzi, mimo najszczerszych chęci. Złożenie elementów już mnie skutecznie zniechęciło, a sklejanie dobiło. Nie wiedziałam, jak sobie poradzić. Sam opis i schemat nie pomagał i nie wystarczył. Próbowałam sobie pomóc taśma dwustronną, ale wszystko się rozleciało i posklejało ze sobą. Totalna porażka. Wrzuciłam to do pudełka i schowałam w najciemniejszym kącie strychu. Odgrzebałam to, kochani, aby pokazać Wam, że są rzeczy naprawdę trudne do zrobienia z papieru. Trudne nie tylko dlatego, że wymagają poświęcenia dużego nakładu czasu i ogromnej cierpliwości, ale trudne przede wszystkim dlatego, że brakuje dobrych, naprawdę dokładnych tutoriali. Elementy są jeszcze do złożenia według schematu, ale sklejenie bez schematu to kosmos i syzyfowa praca.
 
Słowo "kusudama" (jap. 薬玉,) jest połączeniem dwóch japońskich słów: kusuri - lekarstwo oraz tama - kula. W starożytnej Japonii kusudama była torbą wypełnioną substancjami zapachowymi, mającymi na celu odstraszenie złych duchów i demonów, głównie w czasie dorocznego Święta Dzieci w dniu 5 maja. Kiedyś wnętrze kusudam wypełniało się aromatycznymi ziołami, wieszało w sypialni - miało to chronić przed chorobami i złymi duchami. Kusudamy uważane były również za talizmany przynoszące pomyślność i szczęście. Współcześnie ozdoba ta ma formę kuli wykonanej m.in. ze sztucznych kwiatów lub papieru, np. metodą origami, z kilku lub kilkudziesięciu modułów połączonych za pomocą kleju, bez kleju lub szytych. Czasem doczepia się do niej od spodu długie, kolorowe wstążki, tasiemki, nici. Jest używana w trakcie różnorodnych ceremonii, jak np. otwarcie nowego sklepu, czy restauracji. Czasem służy jako prezent. Dzisiaj kusudamy przeważnie używane są do dekoracji - tworzy się je z pięknych, dekoracyjnych papierów, ozdabia frędzlami, a także dodaje koraliki i perełki.
 
Jeśli ciekawi jesteście instrukcji, z jaką ja próbowałam się zmierzyć, to odsyłam Was do Agnieszki. Jeśli chcielibyście stać się szczęśliwymi posiadaczami takiego niesamowitego bukietu, a czujecie, ze nie podołacie zrobieniu takiego własnoręcznie, to zapraszam Was cieplutko na candy:
 
 
Spieszcie się, bo okazja niezwykła, a jeszcze tylko kilka dni aktualna. =)
 
W ramach ciekawostki zdradzę Wam, iż są osoby, które robią z takich elementów nawet choinki. Bez schematu jednak nie spróbuję. Pięknie się prezentują kusudamowe dekoracje świąteczne. Mam chrapkę na takie, ale mierząc siły na zamiary poprzestanę na próbie uratowania kilku modułów z pudełka raczej. Szczęka mi najbardziej opada przy oglądaniu kusudam kanzashi. To dopiero mistrzostwo. Może jednak te w innym życiu. ^^
 
Tymczasem całusy i do usłyszenia.  =*

poniedziałek, 26 listopada 2012

Wymianka kaszubsko-prywatno-świąteczna

Koleżanka AgapeArt prowadząca bloga Koralikowe marzenia i nie tylko... zachęciła nas do udziału w  wymiance inspirowanej haftem kaszubskim:
 
 

Wśród kilku odważnych dziewczyn znalazła się Justynka prowadząca bloga Przez krótką chwilę... , z którą akurat się wcześniej umówiłam na wymiankę prywatną. Niezwykły dość przypadek sprawił, że zostałyśmy wylosowane jako wymiankowa para, przez co nasze paczuszki miały charakter kaszubsko-prywatno-świąteczny. =)
 
W końcu mogę pokazać Wam całość mojego kaszubskiego haftu, który ozdobił zgrzebny lniany woreczek:


Całość mojej części kaszubskiej paczuszki prezentuje się tak:

 
Jest tu poza woreczkiem papeteria z motywem kaszubskim, decu kolczyki i podkładeczka, pamiątka opowiadająca o Kaszubach i barwach kaszubskich, karteczka z moim motto, zakładeczka z powiedzeniem kaszubskim i pluszak - kaszubianka. Panna Kaszubianka mnie samą rozbrajała swoją zielonością i puchatością. Miałam wielka nadzieję, że rozbawi córcię Justynki. =)

Zakładka pierwsza od góry na tym zdjęciu, jest kaszubska - pozostałe są z wymianki motylowej i koniczynkowej:

 
Kolejna część paczuszki to słodkości, które nawet nie były rozłożone do zdjęcia, tylko zostały w torebce, sówka, świeczuszki, filcowa bransoletka i broszka-kwiatek, kwiatuszek kanzashi, notes z długopisem na dobre myśli, ozdobne spinacze, inicjał z pasty modelarskiej, cudaczki z masy cukrowej oraz pudełeczka na prezenty, o które mnie Justynka poprosiła:
 

Wśród przydasi było trochę serwetek, z motywem kaszubskim na czele, aby Justynka mogła kontynuować swoją decu-pasję:


Część prywatną stanowił duży zestaw papeterii:


Z kartkami i kopertami na różne okazje, z ciekawostką w postaci trzech kart oryginalnej papeterii używanej przez siostry urszulanki:


W części świątecznej znalazły się słodkości, handmade'owe ozdoby oraz moja pierwsza tegoroczna karteczka świąteczna:


Ta część pachniała świeczuszką o zapachu keksa:


Udało mi się wszystko zapakować używając papieru z motywem ludowym w praktyczne pudełeczka na przydasie:

 
Justynka pisała mi, że paczuszka się jej podobała, z czego bardzo się cieszę. Mnie paczuszka od Justynki zachwyciła. Zobaczcie sami, jakie śliczności w części kaszubskiej uszczęśliwiły me oczęta:
 

Zdjęcie  jest fatalne, ale szkatułka, lustereczko i świecznik są cudne. W paczuszce były również słodkości:


Urocze świąteczne przydasie: 


Zestaw bardzo kreatywny do moich ukochanych prac ręcznych:

 
Oraz najcudowniejsza na świecie, moja wymarzona herbaciarka:


Justynka zapełniła ją skarbami - herbatkami, cukierkami, świeczuszkami, a nawet śliczniutkimi kolczykami:

 
 
Od kiedy paczuszka jest u mnie, intensywnie testuję zaparzacz, do którego wcześniej mnie nie ciągnęło, bo umiałam sobie cedzić fuski ząbkami, ale teraz się ucywilizowałam i już nie siorbię. ^^
 
Justynko, sprawiłaś mi przeogromną radość. Spełniłaś moje wielkie marzenie. Uskrzydliłaś, aby dalej odkrywać i dzielić się odkryciami. Tworzenie dla Ciebie było wielką frajdą. Dziękuję za tą przygodę. =*

niedziela, 25 listopada 2012

Haft i matematyka

Za mną koszmarnie ciężki tydzień, mnóstwo straconego poza domem czasu i nerwów przez bezduszne instytucje, a do tego ograniczony dostęp do neta przez wyczerpany limit i słaby zasięg. Dziękuję, kochani, za Waszą obecność i wsparcie. Dobrze, że jesteście. =*
 
Wbrew wszelkim przeciwnościom dłubałam to i owo. Jutro zobaczycie co, gdyż byłam skupiona niemal całkowicie na paczuszce z wymianki kaszubskiej. Zmotałam dla Justynki kilka świątecznych drobiazgów, ale nie zdążyłam ich dokładnie obcykać, więc możecie mi uwierzyć tylko na słowo, że pierwsze świąteczne kotki u mnie za płotki. =)
 
Na chwilę obecną też dłubię świątecznie. Przygotowuję elementy do moich świątecznych karteczek. Ponieważ bardzo chciałam spróbować haftu matematycznego, zwanego też stitchingiem, lub po prostu haftem strukturalnym, motałam między innymi takie gwiazdkowe ćwiartki:
 

 
Myślę, że to bardzo ciekawa technika, którą warto poznać poznać bliżej i spróbować. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się na czym polega ta technika wyszywania i zaczerpnąć garść wskazówek zajrzyjcie tutaj: Mały przewodnik po hafcie matematycznym, Haft matematyczny i Podstawy haftu strukturalnego. Polecam. =)

Chciałabym też polecić Wam stronę http://www.coatscrafts.pl. Osoby, które chciałyby dopiero zacząć swoją przygodę z robótkami ręcznymi znajdą tutaj bardzo czytelne instrukcje w postaci kursów obrazkowych, jak i filmików, zawierających przysłowiowe "abc" haftowania, szydełkowania, drutów, frywolitki, hardangera. Wszyscy mogą się tutaj również zaopatrzyć w niezbędne inspiracje i schematy ich wykonania.

Pragnę również podziękować dwom wspaniałym, uzdolnionym dziewczynom. Patrycji z bloga Handmade by Patrycja, gdzie miałam to szczęście ujrzeć licznik z magiczną liczbą 1000 wejść:


Patrycja przygotowała dla mnie przesłodką niespodziankę:


Zajrzyjcie koniecznie na blog naszej koleżanki, która potrafi zrealizować najśmielsze pomysły biżuteryjne. Od samego patrzenia na biedroneczki humor mi się poprawia, bransoletki nie zdejmuję, a cudny anioł strzeże mnie i kieruje ku mnie dobre myśli. Dziękuję, Patrycjo. =*

Dziękuję również mojemu osobistemu aniołowi stróżowi, czyli Karolince z bloga KaoriArt, która otuliła mnie swoimi skrzydłami, abym nie zwariowała przez to, co odbiera mi na co dzień siły i chęci do wszystkiego. Paczuszka od Mojego Słonka rozjaśniła mi koniec ciemnego tygodnia:


Kapitalny świąteczny komplecik biżu wraz z serduszkiem i anielinką:


Aż trudno mi było uwierzyć, że Karolinka potrafi tak zaczarować masę. Karolinka mówiła mi, że szyć dopiero się uczy, a tu proszę - świetnie wymyślony "Szyciownik", a w nim pomyślane przegródki na wszystkie niezbędne akcesoria:


Karolinka wie, że bardzo chciałabym wrócić do decu:


Chcę wierzyć, że zdrowie mi na to pozwoli. Narazie wciąż łóżko i ograniczenia. Dziękuję, Karolinko, że jesteś, dodajesz mi otuchy i motywujesz. Trzymam kciuki za Twoje marzenia i plany. =*

Wszystkim życzę miłego wieczoru i kolejnego weekendowego dnia.  =)

poniedziałek, 19 listopada 2012

Ciasto dla każdego

Kochani, dziś będzie słodko. Będę dziękować i częstować wszystkich moim ciastem:


Mam go więcej, więc sięgajcie śmiało. To murzynek z przepisu, który dostałam od Ani, koleżanki ze studiów. To było pierwsze moje w życiu samodzielnie upieczone ciasto. Przepis jest tak prosty, że każdemu musi się udać:
 
MURZYNEK ANI
Składniki ciasta:
  • 1 kostka margaryny mlecznej
  • 8 łyżek zimnej wody
  • 2 szklanki cukru
  • 3 łyżki kakao
  • 4 jajka
  • 2 szklanki mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • inne dodatki, jak rodzynki, orzechy - według gustu i uznania
 
Do wysokiego (koniecznie!) garnka wlewamy odmierzoną zimną wodę i stawiamy go na gazie. Podgrzewamy. Wsypujemy odmierzone kakao. Mieszamy. Wsypujemy odmierzony cukier. Mieszamy. Wrzucamy odmierzona margarynę. Mieszamy aż się całkowicie margaryna roztopi. Kiedy masa zaczyna wrzeć zmniejszamy płomień i pozwalamy masie pobulgotać 3 minuty. Zdejmujemy masę z ognia, odlewamy pół szklanki do czegoś w czym będziemy mogli ją otem podgrzać, polecam garnuszek,  i odstawiamy obie części masy do ostygnięcia. Kiedy dotykamy dna wysokiego garnka i nie czujemy już ciepła, wbijamy do niego całe jajka. Mikserem łączymy masę z jajkami. Odmierzamy mąkę, przesiewamy i łączymy z odmierzonym proszkiem. Mąkę z proszkiem stopniowo wsypujemy do masy kakaowo-jajecznej ciągle mieszając mikserem. (Można na koniec dodać bakalii, a nawet oprószonych mąką drobnych owoców, ale nie będzie to tradycyjny murzynek wtedy.) Wylewamy do formy wyłożonej papierem i pieczemy 60 minut w temperaturze 170ºC. Wyciągamy od razu i odstawiamy do wystygnięcia. Kiedy troszkę przestygnie, podgrzewamy odłożoną masę kakaową i polewamy nią ciasto jako polewą.
 
Ważne rzeczy to:
- wybranie odpowiednio wysokiego garnka, żeby kipiąca masa nie uciekła;
- kolejność podgrzewania: woda - kakao - cukier - margaryna, żeby margaryna dobrze się połączyła z resztą składników - w przypadku odwróconej kolejności może wypłynąć ponad resztę i już tak zostać, wtedy będzie można już tylko wyrzucić wszystko;
- przesianie mąki, żeby ciasto nie było zakalcowate;
- dokładne odmierzenie wody i proszku, żeby ciasto nie było suche i było wyrośnięte;
- dobranie blaszki: mniejsza - ciasto wysokie, gruba polewa, ciężkopodzielne, większa - ciasto płaskie, mało polewy, ale za to łatwiej podzielne;
- jeśli ktoś nie lubi zbyt słodkiego ciasta, może odmierzyć niepełne szklanki cukru.
 
Prościzna. A jaka smaczna. ^^
 
Ciacho dla Was, moi słodcy. Dziękuję Wam za każdy oddany głos w wyzwaniu u Asi:
 
 
Dziękuję, że chcieliście zajrzeć i zagłosować. Dziękuję za komentarze, w których pisaliście, że działacie. Jestem onieśmielona, a zarazem przeszczęśliwa, że to mój malutki motylek kanzashi skradł tyle serc:
 

To dla mnie rzecz wielka zostać wyróżnionym wpośród tak wielu niesamowitych prac. Sama oddałam swoje głosy na trzy z nich. Wzajemna motywacja przynosi niesamowite efekty. Zmotywowaliście mnie, aby stworzyć coś nowego i wziąć udział w wyzwaniu. Teraz swoimi głosami zmotywowaliście mnie do dalszych poszukiwań, odkryć i dzielenia się spostrzeżeniami. Będzie ciąg dalszy, macie na to moje słowo. Życzę Wam, moi drodzy, mnóstwa cudownych pomysłów rękodzielniczych i jeszcze więcej zapału w spełnianiu Waszych marzeń. Mam też dla Was coś na zachętę, abyście spróbowali techniki kanzashi. Oto link do najdokładniejszego tutorialu na kwiatuszek kanzashi wygrzebanego w sieci -> klik. Przy jego pomocy stworzycie coś, co ja dziś dziubałam pół dnia. Ma średnicę 5 cm i jest z białej wstążki o szerokości 6 cm. Wykończony trzema koralikami na druciku:
 
 
Do dzieła, kochani. Wiem, że nie ma dla Was rzeczy niemożliwych. =)
 
Ostatnie podziękowanie kieruję ku moim obserwatorom, których jest już 80. Ciągle zapominam napisać Wam, jak się cieszę, że jesteście. Dziękuję moim zaglądaczom za przekroczenie magicznej jak dla mnie liczby ponad 10 000 wejść na tego bloga:
 
 
Jesteście niesamowici. Dziękuję też moim komentatorom. Niedługo i Wy rozbijecie bank 1000 komentarza. Niewiele już brakuje. Każde słowo od Was to dla mnie skarb. =*
 
Na koniec taki mały ps. Jeśli myślicie o świątecznych pierniczkach, to dobrze zacząć ich produkcję na początku grudnia, aby powoli zmiękły do świąt. Polecam sprawdzony przepis, który jest u mnie na blogu od dłuższego czasu -> klik. Ten, jak i pozostałe moje przepisy kulinarne czekają zawsze, aby Was zainspirować, w specjalnym pasku bocznym u góry bloga z linkami do odpowiednich postów. Smacznego.  =)
 
Zostawiam Was z bardzo kreatywną myślą:
 
Kreatywność to wymyślanie, eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i dobra zabawa.
[Mary Lou Cook]


sobota, 17 listopada 2012

Miasto pomników

Chciałabym Wam, moi mili, pokazać pewne miasto, do którego być może nigdy nie traficie, a które miałam okazję poznać troszkę bliżej i uwiecznić na kilku fotografiach.
 
Strzegom leży w województwie dolnośląskim, w powiecie świdnickim, gdzie i ja mieszkam:
 
 
Leży na terenie Przedgórza Sudeckiego. Otaczają go Wzgórza Strzegomskie. Przepływa przez niego rzeka Strzegomka. To blisko 17-tysięczne obecnie miasto należy do aglomeracji wałbrzyskiej:


To miasto stare, z blisko 1000-letnią historią, naznaczoną wieloma wojnami, chorobami znacząco zmniejszającymi liczbę mieszkańców, które przechodziło z rąk do rąk, zmieniając wielokrotnie swoje oblicze oraz nazwy, pod jakimi było znane:


Z różnych okresów historii pochodzą różne zabytki na jego terenie. Należą do nich m.in.:
  • bazylika pw. śś. ap. Piotra i Pawła, z XIV w., l. 1480-1522, XX w.:









  • kościół pomocniczy pw. śś. Barbary (d. bożnica), z k. XIV w., 1500 r.



  • Mi się bardzo podobał kościół pw. Najświętszego Zbawiciela Świata i Matki Bożej Szkaplerznej:




    Głęboka studnia po drodze na rynek:



    Sam rynek - nieduży, ale czysty i zadbany:







    Na każdym kroku granic i coś z granitu - kościoły, epitafia, pomniki. Pomniki nie tylko w centrum, ale i na mieście:



    Nic w tym jednak niezwykłego, jak się okazuje, ponieważ Strzegom to ważny ośrodek przemysłu kamieniarskiego. Wiele obiektów w Polsce i Europie jest wyłożonych strzegomskim granitem (np. pomnik Bohaterów Westerplatte w Gdańsku, pomnik Powstańców Śląskich w Katowicach, pomnik na polach Grunwaldu, Pałac Sprawiedliwości w Hadze).
     
    Zapraszam w moje strony i do Strzegomia. =)
     
    Ps. Ostatnie chwile, kochani, aby oddać swoje głosy na rękodzieło w wyzwaniu u Asi - KLIK:
     
     
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...